poniedziałek, 6 marca 2017

PULS BASKETU autor: Jacek Mazurek "Anwil, Łączyński i asysty"


Anwil, Łączyński i asysty

Obecny sezon jest krokiem naprzód dla wielu zawodników w ich profesjonalnych karierach. Przede wszystkim dla graczy, którzy po dobrych kilkunastu meczach dostali angaż w lepszych ligach za większe pieniądze. Jest też kilku polskich zawodników, którzy dodali nowe rzeczy do swojego repertuaru umiejętności (np. Krzysztof Sulima – rzut za 3) i ci którzy dostali większy kredyt zaufania od trenerów (np Grzegorz Grochowski). Jednym z graczy, których możemy zaliczyć do obu grup jest Kamil Łączyński. Gra średnio prawie 28 minut na mecz co jest jego najwyższym wynikiem w karierze. Na pewno na ilość minut Łączki ma wpływ to, że Anwil dysponuje małą liczbą zawodników z polskim paszportem, ale nie można odmówi 27-letniemu rozgrywającemu tego, że ciężko zapracował na swoje minuty i zaufanie trenera. Nie przez przypadek point guard Anwilu Włocławek wymieniany jest w gronie koszykarzy, którzy mogą odstać powołanie do kadry.
Statystycznie to bez wątpienia najlepszy sezon Łączyńskiego w Polskiej Lidze Koszykówki. Ponad 8 punktów na mecz, 2.4 zbiórki na mecz i imponujące 5.7 asysty na mecz. Łączyński trafia też świetne 39 proc. rzutów z dystansu i poprawił się w tym elemencie o prawie 10 punktów procentowych w stosunku do poprzedniego sezonu. Na chwilę obecną rozgrywający Anwilu jest trzecim najlepiej asystującym graczem w lidze po Robinsonie i Johnsonie, ale jest od nich gorszy tylko o 0.1 i 0.4 asysty na mecz. Jeżeli uśrednimy asysty per40 to Łączkę wyprzeda tylko Aaron Johnson. Szczególnie w przypadku rozgrywających należy brać pod uwagę to jak ci zawodnicy kreują grę i na ile ich koledzy z drużyny zamieniają kluczowe podania na punkty. Łączyński w tym sezonie zdobywa lub kreuje ponad 27 procent wszystkich punktów Anwilu Włocławek. Per40 zdobyte+wykreowane punkty tego zawodnika wzrosły średnio o ponad cztery na mecz rok do roku. W tym miejscu należy także zwrócić uwagę również na fakt, że włocławianie grają w tempie o dziewięć posiadań wolniejszym niż rok wcześniej co mogło trochę przytłumić indywidualne statystyki Kamila.
kl1

Porównałem czołowych polskich rozgrywających i ich wpływ na swoje zespoły na tle Łączyńskiego. Na początku należy zaznaczyć, że bez mała każdy z tych graczy ma inną rolę w swoich zespołach. Szubarga jest czołową postacią w Asseco, Robinson jest admirałem (jak nazywają go w Szczecinie), ale nie niesie swojego zespołu na plecach tak jak Szubarga. W Zielonej Górze i Włocławku wydaję się, że gra jest bardziej poukładana, a odpowiedzialność za wynik rozkłada się w podobnych proporcjach na cały zespół. Widać to przede wszystkim w ostatniej rubryce, która pokazuje, przy jakim procencie akcji biorą udział zawodnicy. I dokładnie widać to, co podkreślałem powyżej Szubi w 4 na 10 akcji albo sam zdobywa punkty, albo jest zawodnikiem, który wykonuje kluczowe podanie. Równie wysoki ten sam wskaźnik ma Russell Robinson z tym że Wilki preferują szybką grę, swoją wersję run&gun w której akcje często kończą się w kontrze po dwóch, trzech podaniach i zawodnicy nieco ‚nabijają’ asysty. W ofensywie Wilków piłka często się trafia z rąk do rąk, nie ma tam wielu zagrań iso, ale więcej rzutów przez ręce.
kl2
TS%
Razem z Oskarem (link do prac Oskara) stworzyliśmy wykres przedstawiający to jak zmienia się True Shooting Percentage poszczególnych zawodników z Kamilem Łączyńskim na parkiecie i bez niego. True Shooting Percentage pokazuje nam ‚prawdziwą skuteczność’ zawodników. TS w głównej mierze ujednolica skuteczność i bierze pod uwagę rzuty z góry i wolne.
kl
To, co pierwsze rzuca się w oczy to gorszy TS% u trzech graczy. Ogromny spadek skuteczności w przypadku Młynarskiego, który wynika głównie z małej ilości rzutów i czasu spędzonego z Łączyńskim. Obaj panowie zagrali razem tylko przez 81 minut. Natomiast mocno może dziwić gorsza ‚prawdziwa skuteczność’ w przypadku Sobina i Chylińskiego i trudno wyrokować, z czego ten fakt może wynikać bez dodatkowych danych na temat rzutów.

kl3

Asysty
Anwil Włocławek nie należy do elitarnych drużyn, jeżeli chodzi o ilość asyst na mecz, ale zajmuje miejsce w górnej części tabeli z 16 asystami na mecz. Oczywiście najwięcej asyst w zespole ma Łączyński co jest dość naturalne, bo kreowanie gry i rozdawanie asyst należy do obowiązku rozgrywającego. Najwięcej asyst rozgrywający Anwilu notuje do podkoszowych (21 asyst do Sobina i 19 do Leończyka). Do siedmiu graczy Łączyński zanotował dziewięć lub więcej asyst i tutaj nie ma większych zaskoczeń. Ciekawe jest natomiast to, że Łączka najwięcej asyst otrzymał od Sobina (4) i Dmitriewa (3). Wykorzystywanie wysokich gracz do dzielenia się piłką to chyba jeden ze znaków rozpoznawczych Milicicia, bo obok Sobina dobrze dzieli się piłką także Leon i Dmitriew. Wracając pamięcią do zeszłego sezonu możemy sobie przypomnieć, że nawet Robert Tomaszek był wykorzystywany w roli asystenta często przy zagrywce rażąco podobnej do elevator doors. W tym sezonie podstawowy center włocławian notuje prawie dwie asysty na mecz i ma na koncie co najmniej trzy asysty do sześciu kolegów z drużyny. Poniżej znajdziecie mapę asyst z wyłączeniem Łączyńskiego, który rozdaje asysty do praktycznie każdego gracza. Żeby wykres był bardziej przejrzysty gracz musiał wykonać co najmniej pięć asyst do innego z koszykarzy żeby znaleźć się na grafice. To, co trzeba podkreślić na samym początku to współpraca między graczami podkoszowymi i między centrami a pozostałymi zawodnikami. Wspominałem już o tym wyżej jak dobrze wygląda współpraca wysokich graczy, szczególnie Leończyka i Sobina. Spora część ataku Anwilu Włocławek przechodzi przez wysokich graczy, którzy grają tyłem do kosza (Sobin, Leończyk) i kończą akcje pod samą obręczą, pół hakiem lub odgrywają piłkę na obwód. Na grafice widać także, kto zdobywa punkt po asystach James’a Washingtona, który rozegrał do tej pory siedem meczów.

anw

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz