Anwil, Łączyński i asysty
Obecny sezon jest krokiem naprzód dla wielu zawodników w ich profesjonalnych karierach. Przede wszystkim dla graczy, którzy po dobrych kilkunastu meczach dostali angaż w lepszych ligach za większe pieniądze. Jest też kilku polskich zawodników, którzy dodali nowe rzeczy do swojego repertuaru umiejętności (np. Krzysztof Sulima – rzut za 3) i ci którzy dostali większy kredyt zaufania od trenerów (np Grzegorz Grochowski). Jednym z graczy, których możemy zaliczyć do obu grup jest Kamil Łączyński. Gra średnio prawie 28 minut na mecz co jest jego najwyższym wynikiem w karierze. Na pewno na ilość minut Łączki ma wpływ to, że Anwil dysponuje małą liczbą zawodników z polskim paszportem, ale nie można odmówi 27-letniemu rozgrywającemu tego, że ciężko zapracował na swoje minuty i zaufanie trenera. Nie przez przypadek point guard Anwilu Włocławek wymieniany jest w gronie koszykarzy, którzy mogą odstać powołanie do kadry.
Statystycznie to bez wątpienia najlepszy sezon Łączyńskiego w Polskiej Lidze Koszykówki. Ponad 8 punktów na mecz, 2.4 zbiórki na mecz i imponujące 5.7 asysty na mecz. Łączyński trafia też świetne 39 proc. rzutów z dystansu i poprawił się w tym elemencie o prawie 10 punktów procentowych w stosunku do poprzedniego sezonu. Na chwilę obecną rozgrywający Anwilu jest trzecim najlepiej asystującym graczem w lidze po Robinsonie i Johnsonie, ale jest od nich gorszy tylko o 0.1 i 0.4 asysty na mecz. Jeżeli uśrednimy asysty per40 to Łączkę wyprzeda tylko Aaron Johnson. Szczególnie w przypadku rozgrywających należy brać pod uwagę to jak ci zawodnicy kreują grę i na ile ich koledzy z drużyny zamieniają kluczowe podania na punkty. Łączyński w tym sezonie zdobywa lub kreuje ponad 27 procent wszystkich punktów Anwilu Włocławek. Per40 zdobyte+wykreowane punkty tego zawodnika wzrosły średnio o ponad cztery na mecz rok do roku. W tym miejscu należy także zwrócić uwagę również na fakt, że włocławianie grają w tempie o dziewięć posiadań wolniejszym niż rok wcześniej co mogło trochę przytłumić indywidualne statystyki Kamila.
Porównałem czołowych polskich rozgrywających i ich wpływ na swoje zespoły na tle Łączyńskiego. Na początku należy zaznaczyć, że bez mała każdy z tych graczy ma inną rolę w swoich zespołach. Szubarga jest czołową postacią w Asseco, Robinson jest admirałem (jak nazywają go w Szczecinie), ale nie niesie swojego zespołu na plecach tak jak Szubarga. W Zielonej Górze i Włocławku wydaję się, że gra jest bardziej poukładana, a odpowiedzialność za wynik rozkłada się w podobnych proporcjach na cały zespół. Widać to przede wszystkim w ostatniej rubryce, która pokazuje, przy jakim procencie akcji biorą udział zawodnicy. I dokładnie widać to, co podkreślałem powyżej Szubi w 4 na 10 akcji albo sam zdobywa punkty, albo jest zawodnikiem, który wykonuje kluczowe podanie. Równie wysoki ten sam wskaźnik ma Russell Robinson z tym że Wilki preferują szybką grę, swoją wersję run&gun w której akcje często kończą się w kontrze po dwóch, trzech podaniach i zawodnicy nieco ‚nabijają’ asysty. W ofensywie Wilków piłka często się trafia z rąk do rąk, nie ma tam wielu zagrań iso, ale więcej rzutów przez ręce.
TS%
Razem z Oskarem (link do prac Oskara) stworzyliśmy wykres przedstawiający to jak zmienia się True Shooting Percentage poszczególnych zawodników z Kamilem Łączyńskim na parkiecie i bez niego. True Shooting Percentage pokazuje nam ‚prawdziwą skuteczność’ zawodników. TS w głównej mierze ujednolica skuteczność i bierze pod uwagę rzuty z góry i wolne.
To, co pierwsze rzuca się w oczy to gorszy TS% u trzech graczy. Ogromny spadek skuteczności w przypadku Młynarskiego, który wynika głównie z małej ilości rzutów i czasu spędzonego z Łączyńskim. Obaj panowie zagrali razem tylko przez 81 minut. Natomiast mocno może dziwić gorsza ‚prawdziwa skuteczność’ w przypadku Sobina i Chylińskiego i trudno wyrokować, z czego ten fakt może wynikać bez dodatkowych danych na temat rzutów.
Asysty
Anwil Włocławek nie należy do elitarnych drużyn, jeżeli chodzi o ilość asyst na mecz, ale zajmuje miejsce w górnej części tabeli z 16 asystami na mecz. Oczywiście najwięcej asyst w zespole ma Łączyński co jest dość naturalne, bo kreowanie gry i rozdawanie asyst należy do obowiązku rozgrywającego. Najwięcej asyst rozgrywający Anwilu notuje do podkoszowych (21 asyst do Sobina i 19 do Leończyka). Do siedmiu graczy Łączyński zanotował dziewięć lub więcej asyst i tutaj nie ma większych zaskoczeń. Ciekawe jest natomiast to, że Łączka najwięcej asyst otrzymał od Sobina (4) i Dmitriewa (3). Wykorzystywanie wysokich gracz do dzielenia się piłką to chyba jeden ze znaków rozpoznawczych Milicicia, bo obok Sobina dobrze dzieli się piłką także Leon i Dmitriew. Wracając pamięcią do zeszłego sezonu możemy sobie przypomnieć, że nawet Robert Tomaszek był wykorzystywany w roli asystenta często przy zagrywce rażąco podobnej do elevator doors. W tym sezonie podstawowy center włocławian notuje prawie dwie asysty na mecz i ma na koncie co najmniej trzy asysty do sześciu kolegów z drużyny. Poniżej znajdziecie mapę asyst z wyłączeniem Łączyńskiego, który rozdaje asysty do praktycznie każdego gracza. Żeby wykres był bardziej przejrzysty gracz musiał wykonać co najmniej pięć asyst do innego z koszykarzy żeby znaleźć się na grafice. To, co trzeba podkreślić na samym początku to współpraca między graczami podkoszowymi i między centrami a pozostałymi zawodnikami. Wspominałem już o tym wyżej jak dobrze wygląda współpraca wysokich graczy, szczególnie Leończyka i Sobina. Spora część ataku Anwilu Włocławek przechodzi przez wysokich graczy, którzy grają tyłem do kosza (Sobin, Leończyk) i kończą akcje pod samą obręczą, pół hakiem lub odgrywają piłkę na obwód. Na grafice widać także, kto zdobywa punkt po asystach James’a Washingtona, który rozegrał do tej pory siedem meczów.